Wcielając się w rolę, mamy szansę choć przez chwilę popatrzeć na świat oczami innej postaci. Myśleć i czuć jak ona. Kosztuje to niestety. Trzeba przełamać wewnętrzne bariery. Nieśmiałość, niepewność, tremę. Zdobyć się na odwagę. Umieć współpracować, dostosować się do sytuacji. Zgadzać się na kompromis. Udało się to niewątpliwie aktorom naszego zespołu. Każdy na scenie był bardzo ważny. Choćby miał do wypowiedzenia jedno zdanie, słowo lub do pokazania jeden gest.
Czasami spotykały nas niespodzianki. Najczęściej złośliwy, lecz jakże ważny rekwizyt znikał przed premierą. Czasem został zjedzony. Dźwięk z głośników wydobywał się z trudem lub opóźnieniem. Aktorzy nie chcieli zejść ze sceny albo trzeba było ich zmuszać, by nie uciekali. Bywały znacznie dramatyczniejsze momenty. Ale o tym cisza. Tylko dla wtajemniczonych. Przed każdym spektaklem pojawiał się na próbach tak zwany etap „głupawki”. Śmiech grupy wywoływał dowolny tekst. Bez znaczenia, że nie był zabawny.
Wielu aktorów naszej grupy teraz uczy się w szkołach średnich, studiuje lub pracuje. Niestety nie udało się ich zatrzymać ani siłą, ani perswazją. Liczymy na ich godnych następców, którzy już mieli się pokazać publiczności, ale … pandemia „zamknęła nam usta”.
W ubiegłym „sezonie” przygotowaliśmy spektakl inspirowany mitologią. Role opanowane, lecz część obsady w szkole średniej. Rekwizyty się kurzą, kostiumy smętnie wiszą w szafie. Mamy jednak nadzieję, że doczekają się kolejnej premiery, kolejnych utalentowanych aktorów, niespodzianek, wzruszeń i śmiechu bez powodu.
Tekst - Wioletta Wernerowska.